Escrito por sowa (») 13.09.2015 en categoría Stefan Kosiewski, leído: 24×
Przewodniczący ZR Sląsko-Dąbrowskiego
NSZZ Solidarność
Kol. Dominik Kolorz
http://noise.shoudio.com/widget/index.html?s=18663
Szanowny Panie, Drogi Kolego,
występuję do Pana o zwrot majątku przysługującego mi tytułem posiadania od 1981 r. umowy o pracę w charakterze redaktora tygodnika Solidarność Jastrzębie, która nie została nigdy rozwiązana (w zał.) i jako taka dokumentuje podstawę prawną do całości roszczeń.
Stwierdzam, że jest Pan Kolega wpływową osobą: „Ostatnie słowo podczas ustalania list kandydatów w wyborach parlamentarnych ruchu Pawła Kukiza w województwie śląskim miał Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności„, jak poinformował Dziennik Zachodni 26 sierpnia br. Ze zaufaniem składam niniejszym .: Sprawę Wyrównania Rachunku Krzywd w Ojczyźnie w odpowiednie ręce.
Wyjaśniam, że zwracałem się już wcześniej w tej sprawie i otrzymałem niestety odpowiedź odmowną od byłego Przewodniczącego Zarządu Regionu, kol. Alojzego Pietrzyka, który uzasadniał swoją decyzję (z tego, co przypominam sobie w tej chwili) brakiem podstaw prawnych do uregulowania przez nowy, zawiązany po Magdalence, związek zawodowy Solidarność, zaległyxh roszczeń pracowniczych.
W 2006 r. zwracałem się także o sprawiedliwość do Pana bezpośredniego poprzednika, Piotra Dudy (pismo w zał..), który nie był jednakże zainteresowany po ludzku i katolicku zadośćuczynieniem Polakom pokrzywdzonym przez żydokomunistycznych złoczyńców.
Piotr Duda, w odróżnieniu od kol. Pietrzyka, nie znalazł nawet dobrego słowa, żeby zachować się przyzwoicie. Pietrzyk swoją odmowę pozytywnego załatwienia przedstawionego mu wniosku uzasadnił brakiem uregulowań prawnych; wyjaśnił, że nowa Solidarność nie odziedziczyła majątku pierwszej, prawdziwej Solidarności lat 1980-81 i dlatego nie odpowiada za krzywdy wyrządzone działaczom opozycji demokratycznej w PRL-u, pracownikom naszej pierwszej Solidarności antykomunistycznej.
Z wywiadu opublikowanego ostatnio w internecie (tvn24.pl) dowiadujemy się, że Piotr Duda obwiniany jest przez polską prasę (Newsweek Polska) o bezprawne skorzystanie z bezpłatnych usług noclegowych oraz kilkudniowego wyżywienia się nie tylko przez tego Piotra D., przewodniczącego Komisji Krajowej Solidarności, który zadbał o to, aby ze słowem „darmozjad” bezrobotny czytelnik w Polsce miał prawo skojarzyć zarówno psa Dudy jak i teścia, żonę a także partnerkę teścia w windzie, albowiem skorumpowaniu się, połaszczeniu na cudze, uległo zdaniem Newsweek Polska, czyli poleciało na nieswoje Piotrostwo Dudowie grupowo, nie jako tzw. gang bang, ale jednak masowo, włączając do masy darmozjadówteściów prezesa związku zawodowego, który odgrażał się potem jeszcze niczym kiepski rzezimieszek, pyskaty szurke, bezsilny chłystek na konferencji prasowej, że nie podaruje dziennikarzom, jeżeli umrze mu żona po tym wszystkim, co on przecież na nią sprowadził, wspólnie z innymi, za wszystkie przykre konsekwencje własnego braku dobrego wychowania w kulturalnej, żydoskiej rodzinie, z jakiego dla odróżnienia skorzystała małżonka Andrzeja Dudy, śliczna córka mojego Kolegi po piórze, Julka Kornhausera z Krakowa, gdziem spędził młodość na udziale w czarnych i białych marszach, najpierw za Pyjasa, potem za Jana Pawła II.
Na marginesie, być może nie tylko dla potrzeb ludzi młodych wiekiem, którzy nie mieli dane żyć w czasach pogardy żydokomunistycznej, nie doświadczyli na swojej skórze i nie byli także świadkami ubeckich działań operacyjnych, czy bandyckich zamachów na życie ludzkie ale i dla wskazania na wagę dowodową wypowiadanych tu słów nie będzie chyba błędem zapisanie w tym miejscu świadectwa słów innego mojego kolegi po piórze z tamtych czasów; Maciej Piotr Prus, poeta i dziennikarz, Redaktor Naczelny Przekroju, wyraził zadziwienie w obecności osób trzecich moim przyjazdem do Krakowa na czarny marsz a także wyrażoną wolą nawiązania wtedy kontaktu z Wildsztajnem, którego nagłaśniała wtedy Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa, dla której miałem w przyszłości pracować, natomiast Wildsztajn nie był jeszcze znany z Listy Wildsztajna, a ja chyba nareszcie rozumiem dzisiaj owo zadziwienie Maćka wyrażone znacząco, z uśmiechem do innych, który naówczas pozostawał dla mnie w szarej sferze domysłów, korzystając z atmosfery Pałuby Irzykowskiego oświetlę niejasność słowem; to, co świeci na rumowiskach po nocach. – Stefan szukał Wildsztajna, spointował Maciek temat i zaczął z drugiej niby beczki, o seksie uprawianym w Rzymie w biały dzień przez obdarzonych gorącym temperamentem narwańców. Zdarzyło się, byłem później w Rzymie, na emigracji politycznej krótko, przejazdem, gościem Szanownej Pani Elżbiety Zahorskiej, wdowy po Witoldzie , autorze wspaniałego bedekera Polak we Włoszech; nie ominęły mnie w kanikule widoki, vita nuova.
Zrobiło mi się natomiast gorąco, na chłodno mówiąc i rzeczowo, kiedy usłyszałem z ust Piotra Dudy, w czasie (od 3:20 do 4:08min) relacji z programu „jeden na jeden”), wyznanie Piotra Dudy, że to z jego inicjatywy oddawany będzie w najbliższym czasie do prac sejmowych „projekt Ustawy o funduszu wczasów pracowniczych, czyli zwrot majątku zagarniętego w stanie wojennym”.
Szanowny Kolego Przewodniczący,
wypowiedzianą powyżej uwagę o tym, że jest Pan osobą wpływową chciałbym w tym miejscu połączyć z wyrażonymi w 4 minucie rozmowy „Jeden na jeden” w tvn24 nadziejami Piotra Dudy, że związkom zawodowym zwrócony będzie zagarnięty w stanie wojennym majątek.
Solidarność, której majątku używa dzisiaj za darmo dla swoich uciech Piotr Duda (nocując z osobami towarzyszącymi mu dla przyjemności, za darmo, nie będąc natomiast w ośrodku związkowym na formalnej delegacji, bo tak musi to widzieć Prokurator, którego za związkowe pieniądze zatrudnił już w obronie swojej własnej d(.)py tchórz i krętacz, wygodniś z pieskiem, nie jest Solidarnością, którą ja osobiście założyłem w Katowickim przesiębiorstwie PRODRYN narażając dosłownie swoje własne życie, albowiem trzeba Panu wiedzieć, że w Gliwicach mieliśmy wtedy szefa o nazwisku Wilczek i to był ten sam Wilczek, który odebrał sobie życie w kwietniu br. na skwerku w stolicy strzałem z pistoletu jako desperat, epigon Sekuły od Magdalenki i zwalniania z cła całych pociągów towarowych, nie kilku osób od noclegów, zapłaty za nocleg w hotelu nabytym, czy wyremontowanym ze składek górników, czy hutników, moich kolegów, stolarzy z PRODRYN-u, albowiem po okresie stażowym, powiedzmy za czasów jeszcze SB, Wilczek robił potem za wicepremiera RP oraz prawdziwego inicjatora Ustawy o wolnym handlu po 1989 r. , tzn. tak wolnym, lekkim, że tysiącami ton w komórkach za podwórkowym hajzlem, ustępem, tysiącami ton węgla magazynowanego na strychach kamienic pożydowskich przez poubeckie hurtownie.
Nie załapałem się, jak mawia kol. Wałęsa. Jestem frustratem na emigracji politycznej. Raz przyjechałem do Polski po Magdalence, zimową porą, Wałęsa kandydował akurat pierwszy raz na prezydenta RP po Jaruzelskim. I wjechała z tyłu ciężarówka w moje audi, zaś kobieta, która wyskoczyła mi z przodu przed maskę, bez ogródek zapytała nie o to, czy mam prawo jazdy, ale od razu, bez kabury, hasłowo: Na kogo pan głosował? Tak samo, jak hasłowo zapytał kolega z ciężarówki „Na kogo pan głosował?” – Na Wałęsę, rzuciłem parol jednej i drugiej osobie a potem jeszcze trzeciej, w ubezpieczalni pod Jasną Górą. Ja, który za czasów naszej pierwszej, prawdziwej Solidarności zgłosiłem osobiście (w towarzystwie rzecz jasna świadków, kilku kolegów związkowych) dyrektorów PRODRYNU do Prokuratury Rejonowej w Katowicach. Bowiem kazali ludziom za darmo robić podczas dniówek stolarkę w domkach Gierka, Grudnia i innych na Brynowie.
Wobec powyższego, z ręką na sercu z Panem Bogiem jestem za tym, żeby ten nowy związek zawodowy Solidarność, który w Gdańsku Piotr Duda, a w Katowicach reprezentuje Dominik Kolorz, dostał na podstawie kierowanej do Sejmu nowej „Ustawy o o funduszu wczasów pracowniczych”, czyli jak to już wiadomo: nadającej nowej Solidarności domy wczasowe starej Solidarności, hotele, majątek trwały zagarnięty w stanie wojennym razem z moją pensją, żeby uzyskali wpisane do tej Ustawy, żeby dziedzicząc na mocy nowego prawa po mnie oraz takich samych, jak ja, okradzionych frustratach, jak nazywają nas ludzie podli, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że są w Ojczyźnie Rachunki Krzywd, że są sieroty po zabitych na Wujku, sierota po Polaku zastrzelonym na boisku w Knurowie w tym roku, żeby Duda jeden z drugim spał sobie zdrowo, spokojnie i pojadał nie dlatego, że kradzione nie tuczy, ale aby miał siłę spłacić wszystkie nasze krzywdy, Narodu Polskiego. Okradanego w systemie apartheidu, ukrytego żydostwa, rasizmu żydokratów błogosławionych przez żydobiskupów.
288 obserwatorów|552 697 wyświetleń
W zał. uprzejmie mój list do Piotra Dudy z 2006 r. w którym zaproponowałem polubowne załatwienie .: Sprawy Polskiej. Niech Bóg Was chroni na stanowiskach pracy, bo o to walczyłem już w pierwszym dniu, pytając otwarcie dyrektora o nazwisku tow. Pochopień, czy mogą stolarze zawiesić krzyż Pana Jezusa na ścianie hali produkcyjnej, bowiem wisiał takowy i jest trzymany w szufladzie. Partyjny odpowiedział uprzejmie, że mogą z powrotem zawiesić i kol. Wesołowski, Michał poszedł po krzyż. W stanie wojennym Pochopień, na którego zaniosłem dokumenty do Prokuratury, wymyślił sobie coś ze sufitu na mnie. Mecenas Kurcjusz podsumował wysiłki dyr. Bakona i Pochopienia, wspieranych przez przebżydłego mściciela naczelnego w osobie naczelnika zjednoczenia, żydotowarzysza Wierzelewskiego, takoż musiałem frustrować się ucieczką z Ojczyzny mojej z rodziną, która dzisiaj ciąga mnie niepotrzebnie po sądach kościelnych, bowiem Bergoglio zrobił się bardziej postępowy i papieski niż sam papież Wojtyła i daje za obopólną zgodą to, o co się wnosi.
Wnioskując jak na początku, o zwrot z procentami mojej prywatnej części majątku Solidarności, zagarniętego przez ubeckich komisarzy stanu wojennego, piszę do Szanownego Pana Kolegi wprost, językiem Poety Polski, członka pokolenia ludzi młodszych o kilka lat od Juliana Kornhausera, Nowej Fali, opisanych swego czasu nie tylko przez Andrzeja K. Waśkiewicza w książce „ósma dekada”, pokolenia Maćka P. Prusa, Wojtka Mroza (szefa Telewizji Zakopane), Krzysztofa Senajko, Antka Pawlaka w Gdańsku, którego po latach spotkałem na Frankfurckich Targach Książki już jako wydawcę, książek. I młodszych, utalentowanych, bardzo zdolnych ludzi, na których stawiałem: Roberta Gawłowskiego i Chojnackiego, którego nie wspomnę imieniem nie dlatego, że wisi mi do dzisiaj, tak samo Sitarz stówę, pożyczoną w Chorzowie, czy Szczawnicy, ze szczerego serca, nie oddaną, a dałem mu, jak św. Rycerz koszulę własną, chociaż z najwyższym trudem wyszarpaną przez piszącego z dna kieszeni wytartych, błękitnych spodni.
Mówię wprost językiem jasnym: wnoszę o oddanie mi mojej działki z tego, co ma być prawnie zagrabione. Proponowałem Dudzie polubownie, przy użyciu używanego przez ubowców jako TW Dąbrowski Arcybiskupa Katowic Skworca. Proszę pamiętać, że ten ksiądz, który spał w jednym łóżku z grzesznikiem w hotelu, nie może go z tego grzechu, Sodomy i Gomory, skutecznie wyspowiadać.
Z Panem Bogiem
Z Frankfurtu nad Menem mówił Stefan Kosiewski
https://shoudio.com/user/sowa/status/18663
QR code for this recording:
„…nawiązuję w niniejszym piśmie do pieniędzy, które Urząd Miasta Katowice i Wojewoda Sląski są mi winni za pozostawanie przez rok w stanie wojennym bez pracy w stosunku pracy, bo chcę być właściwie zrozumiany: zaproponowałem Wojewodzie Sląskiemu w swoim czasie polubowne załatwienie sprawy tego długu i z takim zamiarem odwiedziłem Gabinet Wojewody w towarzystwie b. posła Kazimierza Switonia, założyciela pierwszego w Polsce Komitetu Związków Zawodowych, który tak samo jak i ja nie zgadza się na proponowane nam przez urzędy szukanie sprawiedliwości w sądach.
1:45
Kazimierz Switon, Stefan Kosiewski, Gabinet Wojewody Slaskiego 17. 10. 2006.avi
Ja zaskarżyłem wojskowego Komisarza Zawieszonego Związku Solidarność i Urząd Miasta Katowice w stanie wojennym do Sądu Pracy i odbyło się w Katowicach posiedzenie sądu. Czy prezydent jakiegoś miasta w Polsce, albo jakiś wojewoda zna może drugi taki przypadek, żeby w Polsce opanowanej przez czołgi i wojskowych komisarzy Jaruzelskiego jakiś szary obywatel miał odwagę podawać złoczyńców do sądu? Należy pamiętać, że w tamtych strasznych czasach Lech Wałęsa, którego odwagę i mądrość świat wyróżnił Nagrodą Nobla, podpisywał się wtedy nie bez kozery wojskowym stopniem kapral.
0:27
Elżbieta Sołtysek: Dyrektor Gabinetu Wojewody Sląskiego Wyświetlenia: 1041 – 4 lata temu
Pani Dyrektor w Gabinecie Wojewody wskazała nam wówczas drogę i osobę Piotra Dudy, przewodniczącego Solidarności Sląsko-Dąbrowskiej, podpowiedziała inny sposób załatwienia sprawy, niż procesowanie się z własną Ojczyzną w sądach. Od czasu tamtego spotkania i rozmowy Kazimierza Switonia oraz statutowo uprawnionych do reprezentowania na zewnątrz Stowarzyszenie Europejskie PONS GAULI osób z przedstawicielem Wojewody Sląskiego minęło kilka lat...”
50.101478
8.553067
8 min ·
Trzeba nie tak rewolucyjnie, ale trzech młodych wilczków, ministrów powinno codziennie robić za dyżurnych elektryków kraju: „Ja już myśle nie tylko o EURO, ale o GLOBO-DOLAR. Będzie jeden pieniądz, jest wygodnie na jednym pieniądzu, świat jest tak stworzony, musimy mieć jeden pieniądz, jest tylko kwestia, kiedy to wszyscy zrozumieją. Ja myślę, że świat się opanuje – mówi były prezydent a po nim były socjolog i niepoważny polityk europejski Migalski, który na poważne chciałby coś mądrego od Kukiza.
http://sowa.blog.quicksnake.pl/…/Lepiej-dla-dzieci-kiedy-za…
Aktualności
16 godz.